artykuł z Gościa Niedzielnego, nr 37/980, 28.11.2010. dod. katowicki
O dysfunkcyjnych rodzinach, upiorach emocjonalnych i nowej książce z ks. dr. Grzegorzem Polokiem rozmawia Aleksandra Pietryga
Aleksandra Pietryga: Dla kogo napisał ksiądz „W drodze do siebie”?
Ks. dr Grzegorz Polok: – Głównie dla tych, którzy doświadczyli, że ich dzieciństwo nie było zbyt szczęśliwe, co związane było z dysfunkcjonalnością rodziny, brakiem w niej poczucia bezpieczeństwa czy nadużywaniem alkoholu przez rodziców.
Książka jest też dla każdego, kto chce bardziej zrozumieć siebie czy innych.
Kiedy rodzina jest dysfunkcyjna?
– Gdy ogranicza możliwość normalnego rozwoju psychicznego czy fizycznego jej członków, głównie dzieci. Może to być związane z uzależnieniem rodziców od alkoholu, przemocą, nieadekwatnymi wymaganiami wobec dziecka, rozwodem, śmiercią jednego z rodziców albo jego stałą nieobecnością w domu. W takim przypadku w centrum uwagi wszystkich członków rodziny jest konkretna dysfunkcja wynikająca z zachowania danego rodzica
Co dzieje się z dzieckiem, a potem z dorosłym, który wzrasta w takiej rodzinie?
– Największym problemem jest często bardzo niskie poczucie własnej wartości. Poza tym nieumiejętność odnalezienia się w społeczeństwie, niezdolność zrozumienia otaczającego świata, silne lęki, obawa przed okazywaniem uczuć. Może to powodować ucieczkę od rzeczywistości, wycofanie albo przeciwnie, nadmierny aktywizm. Prawie zawsze takie osoby mają trudności ze zbudowaniem zdrowych relacji czy związków.
Skąd u księdza wrażliwość na te sprawy?
– Będąc duszpasterzem akademickim, w czasie pierwszych rekolekcji zorganizowanych dla studentów, zauważyłem że jedna trzecia młodych ludzi, którzy mieli odwagę przyjść i porozmawiać, boryka się z problemami typowymi dla osób wywodzących się z dysfunkcyjnych rodzin, w tym głównie związanymi z uzależnieniem rodziców od alkoholu. Uważałem, że nie można ich pozostawić samych. Zacząłem szukać możliwości pomocy dla nich. Dzięki wsparciu miasta Katowice i terapeutki pani Teresy Adamczyk, powstała grupa terapeutyczna. Rozpoczęła się roczna praca dla studentów z rodzin dysfunkcyjnych (DDD) i dorosłych dzieci alkoholików (DDA). Ze słuchania tych ludzi, rozmów czy spowiedzi zrodziła się potrzeba napisania książki najpierw skierowanej dla młodych „Rozwinąć skrzydła”, a następnie już dla wszystkich czytelników „W drodze do siebie”, by z jednej strony ukazać skalę problemu, z drugiej dać możliwość znalezienia pomocy innym osobom z takimi trudnościami.
Na czym polega terapia w grupie?
– Droga terapii uzależniona jest od tego, jak silne dysfunkcje wpłynęły na rozwój konkretnego człowieka, od jego otwartości, szczerości i zaangażowania. Może to być terapia indywidualna, doświadczenie pokazuje jednak, że najlepsze efekty przynosi praca w gronie osób przeżywających te same problemy. W trakcie terapii osoby uczą się rozpoznawać źródła swoich problemów, nazywać uczucia, poznają nowe możliwości wyrażania siebie. „Wyciągają” zakopane w podświadomości lęki, by nareszcie dobrze je przepracować i w końcu się od nich uwolnić. Nazywamy to wyrzucaniem kamieni z plecaka, który obciąża nasze codzienne życie.
Czy taka konfrontacja nie jest jednak rozdrapywaniem na nowo ran?
– Jest. Ale tylko w ten sposób możliwe jest uruchomienie procesu zdrowienia człowieka. To tak, jak z ropiejącą raną na ciele – trzeba ją oczyścić. To trudne, wiem o tym. Pamiętam studentów, którzy kilkakrotnie podchodzili do terapii, zawsze w którymś momencie przestraszyli się bólu, ale w końcu przez to przeszli. Jest to też złamanie zasad, które obowiązują w dysfunkcyjnych rodzinach – nie ufaj, nie mów i nie odczuwaj. Jeśli uda się to przełamać jest szansa na przepracowanie swoich emocji, zranień, a wtedy droga do zdrowienia będzie otwarta. Trzeba czasem coś rozwalić, by móc zbudować na nowo. Choć to boli.
Ale kto później składa na nowo tak rozwalone wnętrze człowieka?
– Psycholog czy terapeuta daje narzędzia, pomaga uporać się z emocjonalnymi upiorami przeszłości. Resztę trzeba przepracować samemu. Jest to możliwe z pomocą Bożej łaski i drugiego człowieka. Duży nacisk kładziemy również na aspekt duchowy terapii – Eucharystia, sakrament uzdrowienia chorych, możliwość rozmowy. Niczego nie narzucamy. Grupa otwarta jest na każdego człowieka; wierzącego, niewierzącego, zbuntowanego, poszukującego. Czasem ludzie tu odnajdują Boga.
Jaka na dziś jest świadomość Kościoła co do wagi problemu w Polsce?
– O wiele większa niż kiedyś. W naszej archidiecezji powstają ośrodki pomagające współuzależnionym czy dorosłym wywodzącym się z dysfunkcyjnych rodzin. Księża coraz chętniej angażują się w pomoc takim osobom.
Ks. dr Grzegorz Polok jest adiunktem na Akademii Ekonomicznej w Katowicach i duszpasterzem akademickim na Zawodziu