Świadectwo Katarzyny (26 lat)

Przed chwilą skończyłam lekturę…

W moim domu od zawsze działo się nie najlepiej. Ojciec pił, matka pracowała, by utrzymać dom i nas. Ja większość czasu spędzałam u babci – chyba częściowo po to, by uniknąć oglądania tego, co w domu się działo, choć jak to mówią trafiłam z deszczu pod rynnę. Ojciec po alkoholu był agresywny – bardzo agresywny, więc musieliśmy szukać schronienia gdziekolwiek, żeby nie oberwać.

Dziś mam 26 lat i jeden długi i nieudany związek za sobą. A niedługo miał być ślub…. Spotykałam się z chłopakiem z normalnej rodziny, jeśli można to tak nazwać – bez dysfunkcji. Nie uchroniło mnie to jednak przed byciem ośmieszaną, poniżaną, pod przykrywką wielkiej miłości – jak ta kobieta z zakończenia książki – rodzic DDD. Za wszystko przepraszałam, wszystko było źle…

Czytając końcowy fragment widziałam swoją przyszłość, gdybym zdecydowała się na małżeństwo i choć ta druga strona cierpi po rozstaniu i nie daje mi o swym cierpieniu zapomnieć, czuję, że dobrze zrobiłam odchodząc – bo to ja odeszłam. Nie było mi jednak łatwo – usłyszałam, że o co mogę mieć pretensje, gdy on mnie nie bił, nie znęcał się nade mną, jak mój ojciec nad moją matką…

Ogólnie w życiu radzę sobie – kończę studia, mam stałą pracę w zawodzie, w którym kiedyś bardzo chciałam pracować. Zawsze musiałam być głową rodziny, co nauczyło mnie odpowiedzialności, zaradności i trochę odwagi w dążeniu do jakiegoś celu. Emocjonalnie jestem jednak kaleką i zdaję sobie z tego sprawę, nie potrafię upominać się o swoje, prosić o pomoc, choć sama często jej udzielam. Walczę z tym i wiem, że niektórzy mają gorzej ode mnie.

Myślę, że moją trudną, bolesną decyzją powoli zaczynam rozwijać skrzydła na płaszczyźnie emocjonalnej, choć nie jestem pewna, co przyniesie jutro i czy nie zostanę w życiu sama. Zawsze twierdziłam, że nie chcę mieć dzieci, bo nie chcę, by miały takie dzieciństwo jak ja. Ostatnio jednak mam marzenia, że chciałabym założyć rodzinę, mieć spokojnego, dobrego i mądrego męża, który byłby dobrym ojcem dla dzieci – takim, jakiego ja nigdy nie miałam.

Wiele dziewczyn w chwili obecnej patrzy na zasobność portfela i luksusy jakie można im zaproponować. Ja bym chciała, by ten właściwy człowiek miał dobre kochające serce, mądrość i ręce, które nie boją się pracy i nie unikają jej w życiu. Nie wiem jednak, czy uda mi się te marzenia zrealizować, ale będę starała się o nie walczyć. Będę się starać rozwijać swoje skrzydła, by moja rodzina, jeśli ją założę kiedyś, była taka, jaka być powinna.